"Gombrowicz, ja geniusz" Klementyny Suchanow – wywiad
Poniżej krótki wywiad
z Klementyną Suchanow, autorką pierwszej, pełnej biografii Witolda Gombrowicza.
Skąd wzięła się jej fascynacja Gombrowiczem, o odkrywaniu Buenos Aires śladami don
Witoldo, pracy szperacza i jak „geniusz” wpłynął na wiele jej wyborów
życiowych.
„Gombrowicz, ja
geniusz” Klementyny Suchanow, książka w tym roku nominowana do Nagrody Nike!
Opasłe dwa tomy (prawie 1200 stron) to podróż przez całe życie autora trudnego,
prowokatora, filozofa, może...geniusza? Pierwsza cześć zaczyna się jeszcze
przed jego narodzinami, aby sięgnąć do historii zacnych rodów Gombrowiczów i
Kotkowskich. Następnie szczegółowo opisuje okres dzieciństwa małego Itka, które
spędził na wsi, bawiąc się z parobkami w błocie, ale też na pobieraniu
starannych lekcji u swoich zagranicznych guwernantek. Następnie niepewne czasy
warszawskiej młodości i poszukiwanie drogi życiowej przez młodego Witolda, który
stawia swoje pierwsze kroki jako pisarz i uczestniczy w życiu literackim
stolicy. Kolejno podróż do Buenos Aires, która miała trwać dwa tygodnie, a
przedłużyła się do prawie 24 lat. Trudne początki po podjęciu decyzji
pozostania w stolicy Argentyny, walkę o siebie jako pisarza, bronienie swojej
literatury i indywidualizmu. Biografia kończy się powrotem Gombrowicza do
Europy jako już „prawdziwego pisarza” i osiedleniem się w miasteczku Vence, na południu
Francji, które - jak sam mówił - jest „położone niegłupio”.
Anna Łappo-Malosse: Pewnie już tysiąc razy zadawano Ci to pytanie,
ale zrobię po raz kolejny. Jak zaczęła się Twoja przygoda z Gombrowiczem? Kiedy
po raz pierwszy zetknęłaś się z jego twórczością?
Klementyna Suchanow: To był początek liceum, rok 1989, nauczyciele w
szkole nic nie wiedzieli wówczas Gombrowiczu,
co było rzeczą naturalną, bo przecież w Polsce przez wiele lat był zakazany,
nie mówiąc już że był nieobecny w programie szkolnych lektur. Byłam jedyną
osobą w klasie, która przeczytała jego książki i tak wyszło, że za polonistkę
zrobiłam dla kolegów z klasy lekcje o Witoldzie Gombrowiczu.
A. Ł.M. Rozumiem, że na okresie licealnym się nie skończyło, co dalej z tym
Gombrowiczem?
K.S. Później
poszłam na studia i właśnie ze względu na Gombrowicza i jego okres argentyński,
który wówczas nie był znany wybrałam iberystykę. Chciałam nauczyć się języka
hiszpańskiego, aby poznać, zbadać losy Gombrowicza w Buenos Aires. Równolegle
studiowałam też filologię polską.
A. Ł.M. Czyli celem był wyjazd do Argentyny, a dokładnie do jej stolicy?
K.S. Tak,
skończyłam studia i chciałam pisać doktorat o Gombrowiczu i jego okresie
argentyńskim, dostałam nawet stypendium na ten cel w Buenos Aires. Krótko przed
wyjazdem dowiedziałam się, że ze względu na kryzys ekonomiczny w Argentynie
anulowano mi stypendium, miałam już bilet, co miałam zrobić? Pojechałam!
A. Ł.M. Czyli pomimo kryzysu w kraju, przeciwności związanych ze stypendium,
wyjechałaś do Argentyny, na ile czasu? I jak sobie poradziłaś bez stypendium?
K.S. Wyjechałam
na rok, na miejscu zgłosiłam się do polskiej ambasady, tam bardzo miła żona
ambasadora zapraszała mnie na różne przyjęcia z zastawionym bufetem, później
dostawałam jeszcze kanapki na drogę, żeby przetrwać. Tak zaczęła się przygoda z
argentyńskim okresem Gombrowicza, docieram ciągle do nowych faktów z jego
życia, osób, dokumentów. Również do znanych osób, które w tym czasie mieszkały
blisko Gombrowicza, ale z którymi nigdy się nie zaprzyjaźnił, jak na przykład
Sylvina Ocampo czy Jorge Luis Borges. Bardzo zainteresował mnie wątek przyjaźni
Witolda Gombrowicza z kubańskim poetą Virgilem Pińerą. Później inspiracja do
mojej książki (Królowa Karaibów) o
przyjaźni dwóch pisarzy na tle rewolucji politycznej i kulturalnej.
A. Ł.M. A co Cię zainspirowało, może
zapytam raczej skąd się wzięła decyzja napisania wielkiej biografii
Gombrowicza, przecież to nie lada wyzwanie, podjąć się takiej pracy i ją
udokumentować, w książce jest mnóstwo podanych źródeł, przypisów, listów,
archiwów...
K.S. To było
dokładnie w roku 2013, kiedy zajmowałam się przypisami do Kronosu, prywatnego dziennika Gombrowicza, wcześniej nigdy niepublikowanego.
Nie mogłam tam zawrzeć całej mojej wiedzy i wszystkich informacji, które
posiadałam. Pomyślałam wtedy, że to wielka szkoda ich nie wykorzystać.
A.Ł.M. I kolejna przygoda z Gombrowiczem znów się zaczęła, tym razem musiałaś
skonfrontować się z całym jego życiem, otoczeniem, przyjaciółmi, rodziną i masą
dokumentów, listów, wywiadów, archiwaliów. Ile czasu zajęło Ci zbieranie
informacji, pisanie, cały proces?
K.S. Miałam już
dość dużo materiałów uzbieranych przez te wszystkie lata, ale musiałam zbadać
jeszcze wiele wątków, których do tej pory nie znałam i nie miałam okazji
poznać. Od podpisania umowy z Wydawnictwem Czarnym i Muzeum Literatury,
wszystko zajęło mi niecałe 3 lata, we wrześniu 2016 oddałam już skończoną
książkę.
A. Ł.M. Czy zdradzisz jak wyglądały
poszczególne etapy zbierania informacji, może zacznijmy od samego początku,
czyli od historii rodzinnej i dzieciństwa małego Itka. Jak zdobywałaś tę
wiedzę, z jakich dokumentów korzystałaś?
K.S. To były głównie archiwa i masa wszelkiego
rodzaju dokumentów do przejrzenia, przeczytania z XVIII i XIX wieku. Witold
Gombrowicz spędził swoje dzieciństwo w Bodzechowie, pod Ostrowcem. Dworek,
którego już od dawna nie ma, został rozebrany jeszcze przed wojną, można wciąż zobaczyć
ruiny stajni i innych budynków. Podczas badania znalazłam tam na przykład stare
kafle z Ćmielowa, które jeszcze pamiętają czasy Gombrowicza. Jeden zabrałam do
domu i służy teraz jako podstawka pod gorące garnki.
A.Ł.M. Po sielskim
dzieciństwie w szlacheckim dworku, następuje młodość Witolda Gombrowicza w
stolicy. Kiedy ma 7 lat rodzina przeprowadza się do pięknej kamienicy przy
Łazienkach Królewskich. Gombrowicz spędza w Warszawie prawie 28 lat, tam kończy
prawnicze studia na UW, wydaje pierwsze książki, staje się częstym gościem modnych
kawiarni, takich jak Ziemiańska, Adria.
K.S. Przede wszystkim nie chciałam powielać
informacji z innych książek o latach 20. i przepisywać tych samych informacji o
warszawskim życiu literackim. Trzeba umieć szukać, pracować z materiałem,
układać ze strzępów informacji. I znów zaczęło się przeglądanie dokumentów w
archiwach, ale ja jestem szperaczem i lubię zanurzać się w takiej pracy.
Szukałam informacji w różnych źródłach, w Bibliotece Narodowej, w Archiwum Akt
Nowych, w Archiwum Akt Dawnych, w Bibliotece Uniwersyteckiej. Najbardziej
pracochłonne dla mnie i mozolne jest już samo pisanie, zestawienie wszystkich
zdobytych informacji.
A.Ł.M. A jak wyglądało „odkrywanie” okresu
argentyńskiego. Na pewno znajomość języka hiszpańskiego bardzo Ci pomogła, też
wiedza, którą zdobyłaś przez te wszystkie lata zajmując się Gombrowiczem. Z pewnością
pomogła też liczna korespondencja Witolda Gombrowicza na przykład z Jerzym
Giedroyciem, Konstantym Jeleńskim, Józefem Czapskim, z Czesławem Miłoszem...
K.S. Cały czas czułam, że coś mnie prowadzi i
przyciąga, spotykałam się z ludźmi, którzy znali Gombrowicza lub z ich rodzinami,
znajomymi jego przyjaciół z Buenos Aires. W Argentynie ludzie są zazwyczaj
otwarci i chętnie się spotykają, rozmawiają, dzielą wspomnieniami. W stolicy
Argentyny znajduje się również
Biblioteka Polska im. Ignacego Domeyki, tam również szukałam materiałów i
kontaktów. Uważnie czytałam korespondencję, można w niej zobaczyć jak
postrzegali go inni ludzie, na przykład wymiana myśli pomiędzy Czesławem Miłoszem
a Konstantym Jeleńskim na temat
Gombrowicza.
A.Ł.M. I zataczamy koło, czyli powrót Witolda
Gombrowicza do Europy, na stypendium w Berlinie Zachodnim, później pobyt w opactwie
Royaumont pod Paryżem i następnie osiedlenie się w malowniczym miasteczku
Vence, na południu Francji, gdzie spędził ostatnie 5 lat. Jak wyglądało
zdobywanie materiałów z tego okresu życia?
K.S. Okres francuski był najtrudniejszy, ponieważ ludzie
nie chcieli się umawiać, rozmawiać. Tutaj nieocenioną pomoc okazała pani Rita Gombrowicz,
która ma niezwykle dobrą pamięć, dzięki niej mogłam poznać wszystkie
ciekawostki z okresu kiedy mieszkali w Vence. Z Ritą przeprowadziłam wiele wywiadów, zawsze
wykazywała się bardzo dużą cierpliwością, odpowiadając na moje pytania.
Całą biografię przeczytałam z wielką przyjemnością, przybliżyła mi ona charakter Gombrowicza nie tylko jako pisarza, ale też jako syna, kolegi, przyjaciela, partnera, choć byłam już po lekturze jego dzienników, do ostatniej strony dowiadywałam się czegoś nowego o jednym z moich ulubionych pisarzy.
Zapraszam na fanpage Muzeum Witolda Gombrowicza w Vence
a także na fanpage bloga Jeszcze Dalej Niż Południe
Komentarze
Prześlij komentarz