Witold-K Kaczanowski

Witold Kaczanowski, malarz, rzeźbiarz, grafik, fotograf, scenograf, ale przede wszystkim nietuzinkowa osobowość w panteonie współczesnych artystów, jedyny Polak, któremu zorganizowano indywidualną wystawę w  domu aukcyjnym Sotheby's w Amsterdamie. Witold-K jest także twórcą największego plafonu w Polsce, znajdującego się w Oświęcimskim Centrum Kultury. Jako dziecku marzyła mu się kariera dyrektora ogrodu zoologicznego, życie zdecydowało jednak inaczej. W twórczości artysty powtarzającym się elementem kompozycji są małe, skulone i zagubione sylwetki ludzkie, bez wyraźnych rysów twarzy, zmierzające w niewiadomym kierunku, szukające wyjścia, ukazujące człowieka bezradnego wobec otaczającego go świata. Motywy drzwi, drabiny i ciemne przestrzenie symbolizują jednak jakieś wyjście, dając nadzieję na istnienie innej przestrzeni. 

Cykl "People" 1973 r.

Cykl "People" 2011 r.  

Pan Witold posiada piękną i niezwykle ciekawą biografię, lata spędzone za granicą i organizowane tam liczne wystawy sprawiły, że jest o wiele bardziej znany w USA czy we Francji niż we własnym kraju. Pomimo wielu sukcesów i niesłabnącego uznania Witold-K nie przepada za słowem „kariera”, a zapytany dlaczego obrał drogę artystyczną i został malarzem, skromnie i z charakterystycznym dla siebie humorem odpowiada, że „do niczego innego się nie nadawał”. W latach 60. artysta cztery lata spędził w Paryżu, często podróżował także na Lazurowe Wybrzeże, gdzie gościł w domu Jacques’a Préverta w Antibes. Podczas jednego z wyjazdów poznał Pabla Picassa, który naszkicował jego portret. Zapraszam do zapoznania się z historią ujmującego artysty, którego życie to gotowy scenariusz na film. 

 

Dzieciństwo i młodość

Wit Kaczanowski urodził się 15 maja 1932 roku w Warszawie, jego ojciec był dyrektorem szpitala psychiatrycznego w Tworkach, a także wiceprezesem Polskiego Czerwonego Krzyża.  Artysta wcześnie stracił matkę, a bardzo duży wpływ na jego wychowanie wywarli dziadkowie. Dziadek Kazimierz Kaczanowski był posłem na sejm podczas międzywojnia. Jak sam przyznaje był bardzo rozpieszczonym dzieckiem, służąca Milcia w tajemnicy przed dziadkami częstowała go słodyczami, natomiast dziadek w sekrecie przez babcią codziennie przynosił mu jakiś drobiazg w prezencie. Kiedy wybuchła II wojna światowa miał niewiele ponad 7 lat, jednak pamięta ten okres bardzo dobrze, wchodzący do Tworek niemieccy żołnierze zastrzelili jego ukochanego psa. Jako dziecko zapamiętał przerażające sceny ze szpitala, pacjenci nie otrzymywali odpowiednich racji żywieniowych i leków, powoli umierali. Wybuch drugiej wojny światowej i chaos, w którym pogrążył się dotychczasowy świat małego dziecka znalazły odzwierciedlenie w późniejszym malarstwie.  

 

Witold-K jako dziecko

 

Witold-K z ojcem

To właśnie przeżycia z dzieciństwa,  uświadomienie sobie ulotnej pozycji człowieka w świecie wojny i wszechobecna bezsilność znajdą swoje ujście i pojawią się na obrazach artysty. Małe, zagubione postacie, tak bardzo obecne w malarstwie Witolda-K nie posiadają wyraźnych rysów twarzy, symbolizują wielką samotnośc, odizolowanie, a nawet rozpacz. Witold Kaczanowski należy do pokolenia, które było świadkiem zła, niesprawiedliwości i samotności. Jego ulubioną książką z dzieciństwa jest „Serce”, wzruszający zbiór opowiadań włoskiego pisarza Edmunda de Amicisa. Jako nastolatek uczęszczał do prywatnego gimnazjum, gdzie wykładali profesorowie wyrzuceni z uniwersytetów przez partię. Po zdaniu matury nie wiedział co dalej zrobić ze swoim życiem, dostał się na architekturę, jednak stamtąd został przeniesiony bez swojej zgody na Politechnikę, kierunek nazywał się bardzo wdzięcznie „Elektryfikacja rolnictwa”. Zamiast uczęszczać na wykłady, uciekał z zajęć, chodził na zaplecze Muzeum Narodowego i tam malował, pisał wiersze. Za namową przyjaciela swojego ojca postanowił zdawać na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Na początku lat 50. dostał się na Wydział Grafiki, gdzie profesorami byli m.in. Wojciech Fangor, Henryk Tomaszewski, Eugeniusz Arct. 

 

Witold-K jako nastolatek


Pierwsze sukcesy i wyjazd do Paryża

Po studiach krótko pracował jako ilustrator magazynu „Świat”, „Wydawnictwa Literackiego”, projektował także plakaty, wykonywał freski. Wcześnie zaczął wystawiać swoje prace podczas ekspozycji krajowych i zagranicznych, pierwsza indywidualna została zorganizowana w 1960 roku w warszawskim Klubie Aktora SPATiF, tworzył scenografie na targi m. in. w Poznaniu, Krakowie, Ankarze, Budapeszcie, Lipsku, Moskwie czy Brukseli. We wczesnych latach twórczości mody malarz czerpał inspirację z obrazów Pabla Picassa, Tadeusza Makowskiego oraz rzeźb Henry’ego Moore’a.

 

Cykl "People", 1961 r.

W 1959 wygrał konkurs na stworzenie monumentalnej kompozycji malarskiej na sklepieniu sali widowiskowej Oświęcimskiego Centrum Kultury. Witold Kaczanowski podczas tworzenia plafonu zmienił projekt, zatwierdzony artystycznie, i co w tamtych czasach było najważniejsze, również politycznie. Zaryzykował, szedł za głosem inspiracji, czasem improwizował, namalował ludzkie postacie, tak charakterystyczne dla swojej twórczości, odchodzące w kierunku nieba,     a może niewiadomej przestrzeni bez horyzontu. Gotowy już plafon wywołał skandal wśród władz, ponieważ nie zgadzał się z pierwotnym projektem, przed zamalowaniem uratował go ówczesny premier Józef Cyrankiewicz, który sam był więźniem obozu w Oświęcimiu, a oryginalna koncepcja artystyczna bardzo mu się spodobała. Do tej pory polichromia mierząca aż 408 m2 pozostaje największą w Polsce.  

 
Ukończona kompozycja w Oświęcimskim Centrum Kultury

W 1964 roku jako obiecujący, młody artysta Witold otrzymał stypendium na wyjazd do Paryża. Zgodził się przemycić manuskrypt zakazanej w PRL-u książki Stanisława Cata-Mackiewicza, który miał dostarczyć Jerzemu Giedroyciowi, redaktorowi naczelnemu paryskiej „Kultury”. Jak się szybko okazało Witold Kaczanowski został zdradzony, ktoś doniósł do Urzędu Bezpieczeństwa o tym przedsięwzięciu. Artystę poinformowała o tym żona, wkładając ukrytą wiadomość do paczki papierosów, które mu wysłała do Paryża, wiadomość brzmiała „Nie wracaj. Oni wiedzą.” Dla artysty zaczął się trudny okres, z jednej strony miał cały Paryż u swoich stóp, z drugiej nie wiedział, kiedy będzie mógł ponownie zobaczyć swoją rodzinę i kraj. Dopiero parę lat temu dowiedział się, że wydał go sam Cat-Mackiewicz.

 

Paryż – drzwi do kariery

O dłuższym pobycie w tym mieście marzył niemal każdy artysta, piękny Paryż lat 60., mekka sztuki, niezliczone możliwości i sen o sławie. Faktycznie, artysta zawarł tam wiele znajomości, bardzo szybko wszedł w kręgi artystyczne tego miasta, był także częstym gościem paryskiej „Kultury” w Maisson Lafitte. Dzięki Konstantemu Kotowi Jeleńskiemu, nieocenionemu ambasadorowi polskich artystów na emigracji Witold Kaczanowski otrzymał Stypendium Kongresu Wolności Kultury, które pozwoliło mu przetrwać przez pierwsze najtrudniejsze miesiące życia na emigracji. 

 

Przed galerią "La Pochade" podczas swojej wystawy, 1967 r.
  

Zaraz po przylocie do Paryża miał udać się do siedziby Paryskiej Kultury, znalazł się jednak w pracowni malarza Alberta Diato, gdzie zabrali go jego nowi znajomi przypadkowo poznani na lotnisku. Artyści tak szybko przypadli sobie do gustu, że został tam przez kilka tygodni. Łatwość nawiązywania kontaktów pomagała malarzowi zjednywać sobie ludzi, szybko zyskał grono nowych przyjaciół, szczególnie zaprzyjaźnił się z Jacques’em Prévertem, który stał się także nabywcą jego obrazów i admiratorem twórczości. Wśród innych osobistości, kupujących obrazy znalazły się takie nazwiska jak: Françoise Sagan, Simone de Beauvoir, Jean Cassou czy André Malraux, późniejszy minister kultury we Francji. Wśród jego bliskich znajomych znaleźli się również André Villers, fotograf, przyjaciel Pabla Picassa oraz André Verdet, uznany malarz z urodzenia nicejczyk. 

Cykl "People", 1964 r.

 
Witold-K podczas wernisażu w "Galerie 3+2" w Paryżu, 1966 r.
 

Otoczony wybitnymi osobistościami życia kulturalnego Paryża i Riwiery Francuskiej, w rzeczywistości odczuwał głęboki smutek, dopóki nie dołączyła do niego żona z córką, wciąż nie mógł jednak wrócić do kraju, gdzie przebywał jego syn i reszta rodziny. Prace Witolda Kaczanowskiego cieszyły się coraz większym uznaniem, były wystawiane w Paryżu, Lyonie, Nicei, Marsylii, Brukseli, Oslo, Rzymie, Kolonii, Essen, Londynie. Odkrywał też nowe techniki, między innymi rzeźbienie w aluminium anodyzowanym, obrazy wykuwał młotkiem, tworzył wypukłości i wklęśnięcia, dzięki temu prace stały się wielowymiarowe. Wszystkie rzeźby w aluminium powstały w jednej z fabryk w Marsylii.

 

Rzeźba w wykonana w aluminium anodyzowanym, lata 60., Marsylia

Witold-K kontynuował rozwój własnego charakterystycznego stylu z pogranicza abstrakcji i magii nieznanego świata. Na płótnach powtarzają się zagubione postacie, zmierzające w nieznanym kierunku, próbujące się wydostać z przestrzeni, która jest otwarta, jednak nie ma z niej wyjścia. Małe skulone sylwetki ponownie stają się metaforą, wyrażają samotność i wyobcowanie człowieka w otaczającym go świecie, ich mały rozmiar podkreśla nicość jednostki wobec wszechświata. 

 

Witold-K przed Domem Polskim w Paryżu przy 13-15 rue Lamandé, gdzie posiadał swoją pracownię. W tej samej sali na początku lat pięćdziesiątych XIX wieku wykładał Adam Mickiewicz. Obecnie w budynku znajduje się Szkoła Polska przy Ambasadzie RP

Côte d’Azur i Picasso

Lazurowe Wybrzeże od dawna przyciągało artystów, urokliwe, małe miasteczka, słońce i lazur morza stwarzały wspaniałe warunki do wypoczynku, pracy artystycznej, a także udanego życia towarzyskiego, przecież cały Paryż był tutaj! Crème de la crème stolicy przyjeżdżała na każde wakacje i przedłużone weekendy właśnie na francuską riwierę. Wspomniany wcześniej, Jacques Prévert często bywał w Antibes, gdzie posiadał dom. Poeta z natury niezwykle towarzyski często gościł swoich przyjaciół, wśród nich był również Witold. Liczne pobyty na Lazurowym Wybrzeżu w latach 1966-1967 zaowocują wystawami m.in. w Antibes w galerii „Le Bateau Ivre”, udziałem w Biennale azuréenne w Pałacu Festiwalu Cannes, czy wystawami w słynnym Saint-Tropez. Francuscy krytycy sztuki bardzo przychylnie przyjmowali prace Witolda-K, określając je jako „penetrujące i przejmujące”.

 

Szkic z cyklu "People", 1967 r. wykonany w Antibes

Jacques Prévert i Witold-K w Antibes
 

Podczas jednych z wakacji Witold Kaczanowski poznał Pabla Picassa, który wówczas mieszkał nieopodal Antibes, w swojej pięknej willi Le mas Notre-Dame-de-Vie w Mougins. Jak wspominał artysta podczas jednego z wywiadów, został zaproszony przez Jacques’a Préverta na kolację do jego przyjaciela, do ostatniej chwili nie wiedział, że jadą odwiedzić samego Pabla Picassa. Kiedy już dojechali na miejsce Picasso w swoim zwyczaju otworzył drzwi ubrany tylko w krótkie spodnie, serdecznie zaprosił do siebie, wieczór upłynął bardzo miło, a sam mistrz namalował tuszem na papierze portret Witolda. Szkic będzie mu towarzyszył przez całe życie we wszystkich licznych miejscach zamieszkania. 

 

Portret Witolda-K naszkicowany przez Pabla Picassa

Witold Kaczanowski spędzał również czas w słynnym Saint-Tropez, które właśnie w latach 60. zyskało na popularności i z małego, rybackiego miasteczka zmieniło się w luksusowy kurort dla sław. Poznał tam młodą pisarkę Françoise Sagan, która właśnie pisała kolejną książkę „La Chamade” (Zawirowania serca). Za kilka lat w kinach pojawi się adaptacja filmowa dzieła, w rolach głównych wystąpi Catherine Denevue i Marcel Piccoli, a jako scenografia filmu w jednej ze scen „wystąpią” dzieła Witolda-K. 

                                           


Fragment z dziełami Witolda-K 
 

Artysta wybierze się na film, ale już w Los Angeles, do kina znajdującego się obok jego pracowni na Wilshire Boulevard, gdzie przeprowadzi się w 1968 roku. Przeprowadzka do Stanów Zjednoczonych była okresem przełomowym dla rozwoju artystycznego Witolda-K. Będzie mógł tworzyć kompozycje monumentalne, eksperymentalne, podjąć się nowych form i zasmakować prawdziwej wolności tworzenia.

 

USA i rozkwit artystyczny

Niedługo po przeprowadzce do Stanów Witold-K, 36-letni wówczas artysta miał szansę zaprezentować swoje dzieła na międzynarodowej wystawie grafiki w prestiżowej „La Boetie Gallery” w Nowym Jorku obok takich sław jak: Marc Chagall, Pablo Picasso, Henri Matisse, Alexander Calder, Alberto Giacometti oraz Joan Miró. W zawrotnym tempie zyskiwał popularność i realizował nowe, odważne projekty. Zaczął też tworzyć rzeźby, wielkoformatowe obrazy także murale. Kolorystyka jego obrazów rozjaśniła się, prezentowana przestrzeń nabrała złotych rozświetlonych odcieni. Pojawiła się na nich także czerwień, której Artysta wcześniej unikał, ponieważ za bardzo kojarzyła mu się ze Związkiem Radzieckim.

 

Witold-K na tle obrazów, Los Angeles, 1969 r.
 

Witold-K przed swoim domem w Denver na tle obrazu zakupionego przez Fundację Koreta z San Francisco
 

Na początku przez krótki okres mieszkał na Broadwayu, następnie przeniósł się do Los Angeles, gdzie często bywał u swojego znajomego Romana Polańskiego. Kiedy zatrzymał się w Nowym Jorku otrzymał do dyspozycji mieszkanie Abigail Folger, która zginęła w Los Angeles z rąk członków sekty przewodzonej przez Charlesa Mansona razem z żoną Polańskiego Sharon Tate i innym przyjacielem artysty - Wojtkiem Frykowskim. Witold był jednym z pierwszych świadków morderstw dokonanych w domu na Cielo Drive. Przez pewien czas znajdował się pod ciągłą opieką policji. Po tej tragedii postanowił opuścić Los Angeles.

 

Witold-K przed swoim obrazem w Center for the Performing Arts w Denver

Wojciech Fangor i Witold-K

Na przestrzeni lat 80. i 90. Witold-K mieszkał w Santa Fe nieopodal domu swojego przyjaciela i dawanego profesora z ASP Wojciecha Fangora. Następnie przebywał dłużej w Houston i Denver, tam nadszedł czas na nowe inspiracje, były nimi kosmos i Czarna Dziura. Zafascynowany badaniami fizyków, badających obszary czasoprzestrzeni, nawiązał kontakt profesorem Stirlingiem Colgate’em, specjalistą od środków wybuchowych w Los Alamos, wspólnie podjęli prace nad stworzeniem pomnika przy pomocy właśnie środków wybuchowych. Czarna dziura i „co znajduje się po drugiej stronie” stały się motywem przewodnim malarstwa Witolda-K. Zainspirował się również malarstwem Marka Rothki, które wywarło na nim bardzo duże wrażenie, jak opowiada: „Rodzina De Menil w Houston zbudowała kaplicę Rothko, w której pomieściła siedem jego mrocznych dzieł. Jest to dla mnie największy pomnik wystawiony sztuce w drugiej połowie XX wieku. Myśląc o tej nadzwyczajnej kaplicy uświadomiłem sobie, że aby pójść dalej niż Rothko, aby pchnąć sztukę o kolejny krok do przodu, musiałbym wyrwać dziurę w samych środku jego obrazu, tym samym stawiając pytanie „co jest po drugiej stronie…wszystkiego?”. 

Witold-K przed obrazem z cyklu "Black Holes"

Jak sam podkreśla „Artysta nie powinien dawać odpowiedzi, a stawiać pytania, przede wszystkim zadawać je sam sobie, stworzyć historię niedopowiedzianą, w której można nieustannie coś dodawać”. Witold-K nie maluje obiektów, tylko idee. Kiedy był dzieckiem, dzielił pokój z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim, którego ojciec Witolda leczył z alkoholizmu. Kiedyś przy wspólnej kolacji Witold pochwalił się swoim szkicem Kościoła Mariackiego, na co Gałczyński powiedział: „Po co malujesz coś co już jest?”. To wydarzenie także miało wpływ na wybór drogi artystycznej. W swojej sztuce pragnie wyrazić jak najwięcej emocji, używając przy tym jak najmniej środków wyrazu. Jego sztuka pyta o pozycję człowieka we wszechświecie, co znajduje się po drugiej stronie czasu, przestrzeni, kosmosu, grawitacji i wreszcie naszego życia.

Obraz z cyklu "Green Holes", 1981 r.

Praca z cyklu "Loneliness", 1972 r.

Przez 70 lat swojej drogi artystycznej malarz miał zorganizowaną niezliczoną ilość wystaw indywidualnych i zbiorowych, często był również zapraszany na wykłady amerykańskich uczelni. Pośród wystaw indywidualnych warto wspomnieć retrospektywę w Otis Art Institute w Los Angeles w 1973 roku oraz tę w Muzeum Sztuk Pięknych w 1975 roku w Houston.

 

Witold-K w Otis Art Institute w Los Angeles, 1973 r.

Powrót do Polski

Polska zawsze pozostała w sercu artysty, od lat 90. Witold-K posiadał pracownię w Warszawie, a przez kilka lat mieszkanie i pracownię w Krakowie. Krążył pomiędzy Stanami i Polską, nieustannie organizując wystawy na całym świecie, najważniejszą z nich pozostaje wystawa zorganizowana w 2007 roku w Amsterdamie w domu aukcyjnym Sotheby’s. W Polsce wśród tych najważniejszych można wymienić ekspozycję zbiorową w 1991 roku w Zachęcie, w 2003 roku w Muzeum Wychodźstwa Polskiego w warszawskich Łazienkach Królewskich, w 2013 pokaz w Galerii Sztuki Polskiej XX wieku w Muzeum Narodowym w Krakowie, gdzie prezentowane były prace w większości przekazane w darze przez rodzinę artysty – Laurie i Wita Thomasa Kaczanowskiego. Podczas tego wydarzenia artysta został uhonorowany Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” przyznawanym przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wcześniej, w 1997 roku otrzymał odznakę „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. 

Wystawa Witolda-K w Muzeum Narodowym w Krakowie, 2013 r.

Prace malarskie artysty rozproszone są po całym świecie, znajdują się zarówno w muzeach, galeriach sztuki, w prywatnych kolekcjach i w domach aukcyjnych. Od ponad roku Witold Kaczanowski mieszka w Polsce i teraz to w Stanach bywa gościem. Aktualnie posiada pracownię w Warszawie i w Konstancinie-Jeziornie. Pomimo skończonych 90 lat nie przestaje tworzyć, jak przyznaje „Malarstwo jest dla mnie jak insulina dla cukrzyka - nieodzowne, w malarstwie znajduję obronę i ukojenie, czy jestem szczęśliwy, czy smutny, czy zrozpaczony, chwytam za pędzel i frustracja mija, malarstwo jest lekarstwem. Inspiracją może być wszystko, to rzeczywistość która nas otacza”. 

 

Andrzej Wajda i Witold-K podczas wystawy w Łazienkach, 2004 r.

Witold-K na tle swoich obrazów podczas wystawy w Zachęcie, 1991 r.

"Dużo w Twojej sztuce smutku i samotności, jak również sprzeciwu przeciwko temu. Twój mały człowiek jest jednocześnie smutny i śmieszny…. kochasz go i wykpiwasz. Mam absurdalne wrażenie, że w Twoich obrazach przeciwstawiasz się temu, co malujesz – to bardzo odważne, a może podświadome. Dostrzegam dziecięcą wrażliwość i jednocześnie niszczenie jej".

Krzysztof Kieślowski

 

„Dopiero kiedy zrozumiesz swoją samotność, zareagujesz na moją sztukę”

                                                       Witold-K Kaczanowski

 

Krzysztof Kieślowski i Witold-K

Fanpage Facebook

 

Bibliografia:

1. „Felietony” Witolda-K Kaczanowskiego dla polonijnej gazety "Życie Kolorado"

2. „Historia jednego portretu - Picasso", Konstancin 2020 (Wywiad z artystą) https://www.youtube.com/watch?v=WuROnUGg8OU

3. „Od człowieka do czarnej otchłani”, wystawa w Konstancińskim Domu Kultury 29.09.2020-31.03.2021,  https://sb360.online/99hkna

4. Oficjalna strona internetowa artysty  http://www.witoldk.com/

5. „Witold-K at Sotheby's” (album wystawy), Wydawnictwo MOST, Warszawa 2016

6. „Witold-K at Sotheby's”, Amsterdam 2007 (Wywiad z artystą) https://www.youtube.com/watch?v=5oX3ti2kLyA 

7. Wymiana wiadomości e-mailowych z Feliksem Kaczanowskim


Wszystkie fotografie wykorzystane w artykule pochodzą z archiwum artysty

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wakacje Picassa w Antibes

Kaplica Matisse'a w Vence

Baronowa Ephrussi de Rothschild i jej willa

5 zasad etykiety we Francji

La Tarte Tropézienne – sekretny przepis polskiej babci

Gombrowicz w Europie: droga do Vence

Biot i Muzeum Fernanda Légera

Pablo Picasso w Vallauris

Van Gogh w Arles

Tomasz Kawiak. Pasja w jeansowej kieszeni